Droga do Kars to jedna najpiękniejszych widokowo jakie przeżyliśmy. Za Agri najpierw dopadł nas śnieg i już myślami kupowałam czapkę, szalik i rękawiczki. Ale 15 km dalej śnieg się stracił i nastały takie widoki. I nawet Mazur nie oponował, żeby się zatrzymywać.
W Kars na powrót dogoniła nas zima, -1stopni, ale co się dziwić jesteśmy na wysokości 1768 m n.p.m. Za Kars pobijamy rekord wysokości brzydkim francuskim i wjeżdżamy na 2550m npm.
Kars to małe miasteczko w północno-wschodniej Turcji, kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Armenia. Do XI w. był miastem ormiańskim, a kolejne 800 lat tureckim, perskim, gruzińskim i rosyjskim. Przez chwile było też emiratem. W 1921 r. w Kars podpisano traktat, o granicy między ZSRR i Turcją. Wprawdzie w 1945 sowieci znowu mieli zakusy na Kars, ale zanim cokolwiek zaczęli działać, interweniowała Wielka Brytania i Stany Zjednoczone.
Ponieważ Kars słynie z produkcji serów, więc nie mogło zabraknąć Muzeum Sera. Nowy budynek z częścią kasowo-kawiarnianą ma elewacje wykonana z drewnianych serów, część ekspozycyjna jest w XVII wiecznym bastionie. W ogóle to miała być taka zapchaj dziura w oczekiwaniu na otwarcie sklepu (Turcy mają strasznie powolny rozruch i rzadko co jest otwarte przed 10-tą rano), a wyszło całkiem interesująco. Co jak co ale w Turcji wiedza jak robić ser. Produkują około 190 gatunków sera:białe, żółte, z mleka krowiego, koziego i krowiego. Kars jest znane z sera gravyer i kraviyer czyli żółtego sera. Na koniec w sklepiku zaopatrujemy się chyba w 3 kg różnistych serów , bo nie mogliśmy się zdecydować na jeden tylko. A wszystko to za niecałe 50 zł.
Jedyny powód, który może do Kars przygnać turystę to oddalone o 40km ruiny starożytnego miasta Ani zwanego tysiąca i jednego kościoła. W X w zostało stolicą państwa Ani, czegoś co dało początki Armenii. Leży zreszta na granicy z Armenią Mieszkało tu 100 tys osób, czyli jak na średniowieczne miasto całkiem nieźle.Nie miało za bardzo szczęścia bo sukcesywnie było niszczone przez Turków, Mongołów i trzęsienia ziemi.
Najlepiej zachowany jest kościół świętego Grzegorza, katedra Matki Bożej i meczet Menüçehra. Z kościoła Odkupiciela została tylko połówka po tym jak trafił w niego piorun w 1957r.
Rekonstrukcję rysunkową Ani można zobaczyć tu:http://www.virtualani.org/maps/reconstruction.htm
Ani zwiedzać można od niedawna, mniej więcej od 10 lat. Jak to na wschodzie, jest tu mały kociołek etniczny i Turcy oprócz problemów z Kurdami nie mają zbyt dobrych relacji także z Ormianami. O tym jak to między nimi jest niech świadczy to, że w 1993 roku zamknięto i zaminowano jedyne przejście graniczne między oboma krajami. W sierpniu oba kraje zadeklarowały ocieplenie wzajemnych stosunków i otwarcie przejścia, no ale wiecie jak to jest z papierologią. Jako, że Azerbejdżan solidaryzuje z Turcją, a poza tym toczy boje z Armenią o Górski Karabach, też ma zamknięte granice z Armenią. Do tego zamknięte są wszystkie przejścia lądowe, na dzień dzisiejszy do Azejberdżanu można tylko przybyc samolotem. W Iranie teraz niespokojnie, więc postanowiliśmy na razie obserwować sytuację z daleka. Po równo 90 dniach pobytu w Turcji musimy ją z lekkim żalem opuścić przynajmniej na kolejne 90 dni. Więc kolejny przystanek, chcąc nie chcąc wypada nam w Gruzji.